Moja przygoda z retuszowaniem zdjęć – w tym również z bardzo szeroko rozumianym poprawianiem jakości fotografii – zaczęła się w kwietniu 2016 roku. Pod koniec marca dowiedziałem się o przedwczesnej śmierci mojej przyjaciółki. W połowie kwietnia odwiedziłem Jej profil na Facebooku, scrolluję w dół, przeglądam posty… i rzuca mi się w oczy czarno-białe selfie. Właściwie to po bliższym przyjrzeniu się wyszło na jaw, że nie jest czarno-białe, tylko dziewczyna nałożyła na nie filtr mocno obniżający nasycenie i jaskrawość kolorów. Jako że potrafiłem coś tam już wyczarować na swój użytek w Gimpie, pomyślałem sobie – może warto byłoby to zdjęcie pokolorować? Byłby to taki mój osobisty sposób uczczenia Jej pamięci. Przyjaciółka mieszkała na drugim końcu Polski, jak nietrudno się domyślić, tam też spoczęły Jej szczątki doczesne… poprzysiągłem sobie, że kiedyś odwiedzę ten mały cmentarzyk, aby zapalić na Jej grobie światełko i zostawić tam kilka dobrych myśli…
Do tego czasu każdą rocznicę Jej urodzin oraz odejścia z tego ziemskiego łez padołu czczę na swój osobisty sposób – retuszując i poprawiając jakość któremuś z Jej zdjęć.
No właśnie. Po pokolorowaniu tamtego selfie postanowiłem spróbować poprawić jakość tej fotce. Traf chciał, że w czasie, gdy uczyłem się koloryzowania i ogólnie retuszowania, Internet podsunął mi przed nos kilka ciekawych narzędzi wykorzystujących AI, które właśnie wtedy zadebiutowały na rynku. Wśród nich były takie wynalazki, jak Topaz AI Gigapixel (wkrótce potem doszły inne programy od Topaza – DeNoise AI oraz Sharpen AI, w które wraz z Gigapixelem zainwestowałem, do dziś je wykorzystuję i bardzo sobie chwalę), Remini (usługa poprawiająca twarze na zdjęciach przy użyciu GAN-a) czy Let’s Enhance (usługa początkowo oferująca jedynie powiększanie obrazów, z czasem doszła też funkcja Smart Enhance).
Zacząłem więc bawić się tymi wszystkimi narzędziami, nie tylko poprawiając nimi zdjęcia przyjaciółki, ale też i całą masę innych zdjęć, jakie podsyłali i nadal podsyłają mi znajomi i „znajomi znajomych dalszych znajomych niebliskich znajomych”. 😉 Efekty takich zabaw z Photoshopem i narzędziami wykorzystującymi uczenie maszynowe bywają często zaskakujące – zdjęcie nagle odzyskuje ostrość, dostaje wyższą rozdzielczość, wreszcie nadaje się do wywołania czy choćby do wysłania na uczelnię w charakterze fotki legitymacyjnej.
Przez długi jednak czas jeden element spędzał mi sen z powiek: WŁOSY! Choćbym nie wiem co zrobił i jak się napocił, włosy praktycznie zawsze wyglądały tak jakby osoba widniejąca na zdjęciu nałożyła sobie tonę kleju na głowę. Jedna wielka jednorodna masa…
Z pomocą jednak w pewnym momencie przyszła wspomniana już usługa Let’s Enhance, dostępna pod adresem https://letsenhance.io/
Jak już wspomniałem, usługa początkowo służąca tylko do powiększania obrazów, z czasem wzbogaciła się o funkcję Smart Enhance. Zadaniem Smart Enhance jest zredukowanie widocznych na zdjęciu nieostrości, usunięcie zniekształceń spowodowanych przez kompresję JPEG, oraz ogólne poprawienie jakości zdjęcia. Co prawda bywa, że twarz po takiej operacji zostaje nieco zniekształcona (tu z pomocą przychodzi Remini – uwaga, należy użyć oryginalnego lub powiększonego zdjęcia, które nie „przeszło” jeszcze przez Smart Enhance), jednak to, co ta funkcjonalność potrafi zrobić z włosami, to prawdziwa magia.
Wystarczy spojrzeć choćby na screena pokazującego fragment jednego ze zdjęć, jakim dziś się zajmowałem (zaznaczam, że zdjęcie nie należy do wspomnianej wcześniej przyjaciółki). Po lewej oryginał, po prawej przeróbka z Smart Enhance. Po zniekształceniach, ziarnistości i innych defektach ani śladu, znikło też wrażenie „nałożenia tony kleju”. Włosy wreszcie wyglądają jak włosy!
Jeżeli komuś – podobnie jak mnie – przy retuszowaniu niektórych zdjęć włącza się w głowie „tryb perfekcjonisty”, to polecam zainteresować się wymienionymi w tym poście narzędziami, a także innymi programami i usługami wykorzystującymi AI.